wówczas wszystkich okoliczności i chociaż wiem, że to
nie jest żadna wymówka, doktorze Galbraith... - Miałaś mówić mi po imieniu - przerwał jej w pół zdania. - Doktorze Galbraith, ciężko mi jest zrozumieć... - Proszę, mów do mnie po imieniu. - Uniósł pytająco brew. - To proste imię. Tylko jedna sylaba. - Ruchem głowy wskazał na rozłożoną na stole krzyżówkę. - Jego wypowiedzenie stanowczo nie przekracza możliwości młodej, zdolnej kobiety, która potrafi rozwiązać krzyżówkę z „New York Timesa". - Dobrze pan wie, że nie chodzi o samo słowo, lecz o fakt, że jestem w Summerhill nianią, a pan moim szefem. - A nie mogłabyś raczej patrzeć na mnie jak na sprzymierzeńca, a nie szefa? Bez względu na to, co będzie się działo między tobą a dziećmi, jestem po twojej strome. Musimy stworzyć wspólny front, a zwracanie się do siebie po imieniu mogłoby Odżywki białkowe to jedynie ułatwić. Co ty na to? - Być może. Ale nie potrafię się do pana inaczej zwracać, doktorze Galbraith. R S - To twoje ostatnie słowo? - Obawiam się, że tak. - W takim razie - westchnął teatralnie - Camryn śmiertelnie Kanion Gjipe się na mnie obrazi. Willow nie potrafiła dłużej skrywać uśmiechu. - Zamierza pan ponownie zwracać się do mnie... - Panno Tyler - dokończył za nią. - A teraz, panno Tyler, pozwoli pani, że udam się do gabinetu i pozwolę pani skończyć krzyżówkę. Dobranoc i do zobaczenia jutro. - Dobranoc, doktorze Galbraith. Willow odetchnęła z ulgą. W jego obecności była cała spięta. Uparcie nie chciała zwracać się do niego po imieniu. To byłoby zbyt intymne. Scott bardzo ją pociągał, nie zamierzała temu dłużej zaprzeczać, ale niestety, znajdował się poza zasięgiem jej możliwości. Dlatego wolała zachowywać między nimi niezbędny dystans. W końcu jaki mężczyzna, mając do wyboru taką szarą myszkę jak ona i piękną Camryn Moffat, wybrałby ją? Żaden. W czwartki Willow miała wolne. W piątek rano zjadła z rodziną Galbraithów śniadanie. Scott zdawał się jej nie zauważać. Gdy skończyli posiłek, pozwoliła dzieciom wstać od stołu. Zamierzała im towarzyszyć, ale ku jej zdziwieniu pan domu wystawił głowę zza porannej gazety. - Proszę chwileczkę zaczekać, panno Tyler. Lizzie, proszę, zabierz Amy i Mikeya na górę. Panna Tyler wkrótce do was Encyklopedia prawa dołączy. Willow ponownie usiadła, podczas gdy dzieci posłusznie udały się na górę. R S - Jak minął pani wczorajszy dzień? - chciał wiedzieć jej pracodawca. - Co pani robiła? - Nic ciekawego. Mama przygotowała na kolację pizzę, a później spotkałam się z przyjacielem, który również ma syna w wieku Jamiego. Poszliśmy z chłopcami do parku. Następnie Mark został u nas na noc, podczas gdy Brock zabrał mnie na