- Skończ już z tym, Shelby.
- Nie mogę! - Złapała go za rękaw, wbiła palce w delikatny materiał. - Czy ty nie rozumiesz, tato? To jest ważna sprawa. Najważniejsza sprawa w moim życiu. Muszę odszukać Elizabeth i zrobię wszystko, absolutnie wszystko, żeby ją znaleźć. Właśnie dlatego błagam cię, żebyś mi pomógł. - Była zdesperowana, na skraju wytrzymałości nerwowej. Ojciec był dla niej jedynym ogniwem łączącym ją z jej dzieckiem. - Proszę... - Dławiła się ze wzruszenia. - Proszę cię, tato. Westchnął. - Ja nie potrafię ci pomóc, Shelby. - Nagle zgarbił się, sprawiał wrażenie zmęczonego, bardzo starego. - Daj już temu spokój. Jesteś młoda. Wyjdziesz za jakiegoś miłego, młodego człowieka i jeszcze urodzisz dzieci. Mówiłem ci, że chciałbym cię poznać z kilkoma mężczyznami. Jest taki prawnik w San Antonio. Trzydzieści dwa lata. Nigdy nie był żonaty. Przystojny i diabelnie inteligentny. On wejdzie do świata polityki i... - Nie! - Puściła rękaw jego marynarki i zrobiła krok do tyłu, tak że dotknęła pośladkami słupka przy schodach. - Ty nic nie rozumiesz, prawda? - Patrzyła na niego tak, jakby był kimś zupełnie obcym. - Nie masz pojęcia, co człowiek czuje, gdy wie, że gdzieś na świecie żyje jego dziecko, lecz nie może go znaleźć. - Wiem, co człowiek czuje, gdy ma dziecko, które kocha tak bardzo, że chce dla niego tylko tego, co najlepsze. pogoda na maj 2022 - Nawet jeśli to dziecko się nie zgadza? - Nawet jeśli mną za to pogardza. - Sędzia podniósł neseser i otworzył drzwi. - Kiedy wróci Lydia, powiedz jej, 129 że nie zdążę na kolację. Nie wiem, o której zjawię się w domu, ale pewnie dość późno. - Wyszedł i wtedy Shelby zrozumiała, że ojciec nigdy jej nie pomoże. Jeśli chciała ustalić miejsce pobytu swojej córki, mogła liczyć tylko na siebie. Nie jesteś całkiem sama. Masz przecież Nevadę. On jest po twojej stronie. Filip Bobek fotograf Czy aby na pewno? Czy naprawdę może mu ufać? Gdzieś w tylnej części jej głowy powoli narastał ból. Zmęczenie wywołane niewyspaniem i nadmiar trosk sprawiały, że przez większość nocy nie mogła zmrużyć oka. Dlaczego flirtowała z Nevadą? Co ją napadło, żeby go całować? I Boże drogi, dlaczego się z nim kochała? To, co ich kiedyś łączyło, już nie istniało. Oboje byli tego świadomi, a mimo to nie umiała się powstrzymać. Weszła do kuchni i nalała sobie szklankę soku pomarańczowego. Tak, wydawało się, że on próbuje jej pomóc odszukać ich córkę, ale co potem? Co będzie, jeśli ją odnajdą? Czy on sam nie sugerował, że byłoby lepiej zostawić ją z jej przybranymi rodzicami? Nagle sok wydał jej się kwaśny. W gruncie rzeczy nie wybiegała myślami aż tak daleko w przyszłość. Najpierw odnajdzie córkę, a potem zastanowi się nad tym, co powinna zrobić. Telefon głośno zadzwonił. Podniosła słuchawkę. - Halo? - Och, Nińa. - Głos Lydii był stłumiony. - Myślałam, że złapię twojego ojca. - Już pojechał. Jakieś wczesne spotkanie. Powiedział, że może nie zdążyć na kolację. - Pracuje zbyt ciężko. Za dużo od siebie wymaga. Jeżeli nie będzie uważał... - Jej głos znowu przycichł, Po chwili chrząknęła. - Dzwonię, bo trochę się spóźnię. Aloise jest w szpitalu. - Aloise Estevan? - zapytała zdumiona Shelby. Była przekonana, że sam Bóg musiałby interweniować, żeby oderwać Lydię od jej domowych obowiązków. Zresztą, nawet w takim przypadku Wszechmogący musiałby zapewne stoczyć walkę. - Si. Si. - Czy ona dobrze się czuje? - Nie wiem. Wzięła tabletki. Za dużo tabletek. - Co to za tabletki? - Też nie wiem, ale kiedy zadzwoniła Vianca, zaproponowałam, że zaopiekuję się małym Ramónem przez kilka godzin, żeby Vianca i Roberto mogli być z matką i dziś rano pogadać z lekarzami... - Oczywiście. - Shelby wypiła kolejny łyk soku. - Ale jeżeli potrzebujesz mnie w domu, to przyprowadzę ze sobą tego chłopca... - Och, nie, wszystko jest w idealnym porządku - odparła Shelby i przełożyła kabel telefonu, żeby móc wyjrzeć na basen. Powierzchnia wody przypominała szkło, odbijała błękit wczesnego porannego nieba. - Nie śpiesz się. - Odłożyła słuchawkę, wypiła resztę soku, a potem, wiedząc, że w domu nie ma nikogo oprócz niej, wybiegła na dziedziniec, zrzuciła piżamę i zanurkowała w basenie. Woda przywitała ją lodowatą falą. Poruszając szybko nogami, popłynęła do góry, dotarła na powierzchnię, wzięła oddech i zaczęła spokojnie płynąć